Pierwszy koncert Bon Jovi w Polsce: 19 czerwca 2013; na ten dzień czekałem 13 lat. Siedem miesięcy bilet czekał w „stanie gotowości”. W tym dniu przed południem jestem w miejscu koncertu: stadionie PGE Arena.
Niezwykle piękny obiekt godny tego wydarzenia. Po dokładnym zwiedzeniu najbliższych okolic, zrobieniu pamiątkowych zdjęć, odnalezieniu właściwej bramy usadowiłem się na skarpie w cieniu drzew (cień w tym dniu był towarem deficytowym) . Odliczałem miesiące, tygodnie, dni, a teraz pozostały tylko godziny i minuty. Pozostał jeszcze czas na szybki obiad i uzupełnienie płynów. O 16:40 otwarto moją bramę do raju. Tętno wzrasta…
Po okazaniu biletu i szybkiej kontroli zawartości kieszeni kolejnym przystankiem był tunel prowadzący na płytę stadionu. Emocje związane z wyścigiem po najlepsze miejscówki są niezwykle. Po dobiegnięciu pod tunel nr 4 pojawił się kolejny korek. Tłum robi się coraz gęstszy, jest coraz duszniej; serce przyspiesza, mimo to pojawia się szeroki uśmiech na twarzy. To już przedostatni przystanek; skanowanie biletu, opaska na rękę i już jestem w środku. Biegnę dalej; jeszcze ostatnie spotkanie z ochroniarzami i już jestem na miejscu: Golden Circle; uśmiech nie schodzi z mojej twarzy:
Stoję na przeciwko wspaniałej sceny, której pełną krasę zobaczę po zapadnięciu zmroku:
Z każdą minutą robi się coraz tłoczniej. Pozostała jeszcze rozgrzewka: krótki występ Iry. O godzinie 20 pojawiają się główni aktorzy wieczoru. Najbliższe 2,5 godziny to najwspanialszy czas w moim życiu. Pomimo upływu kilku dni nie jestem wstanie opisać moich emocji Żadne słowa nie oddadzą tego co przeżyłem, a co pozostanie w moim sercu do końca życia. Po koncercie ciężko jest wrócić do normalnego życia. Teraz mam kolejny cel: przeżyć to jeszcze raz. Wierzę, że kolejny taki dzień nastąpi.
Bon Jovi – Dziękuję i do zobaczenia.